Kilka lat temu, kiedy zaczynałem pracę w swojej firmie, była ona średniej wielkości zakładem. W ciągu krótkiego czasu stała się, może nie molochem, ale jedną z tych liczących się na rynku i muszę przyznać, że stało się to przede wszystkim dzięki pracy i sercu włożonych przez właścicieli w jej rozwój.
Rozwój firmy
Kiedy tutaj trafiłem, byłem świeżo po studiach. Prawdę mówiąc byłem zaskoczony otrzymaniem tej pracy, ale widocznie mój pracodawca zobaczył we mnie jakiś potencjał, co już samo w sobie, kiedy o tym myślę, jest bardzo motywujące. Właścicielami firmy jest małżeństwo przed czterdziestką z praktycznym, ale też nieco idealistycznym podejściem do życia, które i ja podzielam. Nigdy nie miałem problemów z wzięciem urlopu zdrowotnego, czy kiedy coś ważnego działo się w moim życiu. Jednocześnie starałem się nie nadużywać tych przywilejów. Dzięki takiemu podejściu i wzajemnemu szacunkowi chciało mi się codziennie wykonywać swoją pracę sumiennie, a dzięki rodzinnej atmosferze przebywanie w firmie było przyjemnością. Szybko też dostałem awans i podwyżkę, a obietnice szefostwa nigdy nie pozostawały bez pokrycia. Oparta na tych zasadach firma szybko się rozwinęła, szczególnie, że te same zasady były stosowane również wobec klientów i partnerów biznesowych. Od kiedy nabraliśmy wiatru w skrzydła, nawiązaliśmy też współpracę z innym przedsiębiorstwem organizującym wyjazdy zagraniczne dla firm. W ten sposób zyskaliśmy możliwość wyjazdów na szkolenia i konferencje i otworzyliśmy się na międzynarodową jakość i rynek.
Niestety trzeba przyznać, że panowanie nad tak dużą organizacją ma swoje wady. Co prawda w głównej siedzibie przybyło osób, ale atmosfera i zasady zostały utrzymane, o tyle menadżerzy w pododdziałach mają już problemy z doborem sumiennych pracowników, a i sami czasem szwankują. Niestety przy takiej liczbie osób, właściciele nie są w stanie zapanować nad wszystkim osobiście, ale ja i kilka innych osób, jako „stara gwardia” staramy im się w tym pomóc.